Scan barcode
A review by czytamprzedsnem
At the Table by Claire Powell
3.0
Chociaż rodzinnych dram we własnym życiu nie znoszę, do tych w książkach mam już inne podejście. Cała ta dynamika, emocje, to coś, co zapowiada ciekawą historię. Dlatego skusiłam się na debiut Claire Powell, który opowiada właśnie o kryzysie w rodzinie.
Nicole i Jamie mają ponad trzydzieści lat, kiedy ich rodzice przyznają się do separacji. Cała sytuacja mocno odbija się na każdym członku rodziny, a do tego dochodzą jeszcze ich własne problemy.
Dlaczego „Przy stole”? Wszystkie dramaty, rozmowy i wyznania mają miejsce właśnie tam. W trakcie lunchu, czy obiadu, podczas firmowego wyjścia, na weselu, przy butelce szampana. To bardzo fajnie łączy całość i oczywiście trochę popycha do małej refleksji na temat tego, ile naszych własnych wydarzeń miało miejsce przy tytułowym stole.
To bardzo lekka obyczajówka, którą czyta się niesamowicie szybko. W tle piękny Londyn i zmieniające się pory roku. A na deser masa problemów. Jamie właśnie planuje ślub, ale dopadają go wątpliwości. Nicole jest skupioną na karierze singielką, która również zaczyna zastanawiać się nad wyborami, których dokonała.
Mimo tej lekkości zabrakło mi tu więcej emocji. Trochę wynika to z faktu, że chociaż rodzeństwo jest niewiele starsze ode mnie, ciężko było mi zrozumieć ich reakcje. Nicole zachowywała się jak zbuntowana nastolatka, która rzuca wszystko i wybiega na wieść o separacji. Aż ciężko było mi uwierzyć, że to dorosła osoba. Potem odcina od siebie matkę, którą uważa za winną rozstania, choć… wcale nikt z rodziny nie dał jej tego do zrozumienia. Próbowałam uczepić się Jamiego, ale tu również ciężko mi było zobaczyć cały obraz sytuacji i zrozumieć powody jego kłopotów.
Chociaż lektura należała do całkiem przyjemnych, obawiam się, że nie jest to historia, którą zapamiętam na długo. Nie przeżywałam całej akcji tak, jak na to liczyłam. Nada się raczej wtedy, kiedy szukacie czegoś mniej wymagającego, za to dającego nadzieję.
Nicole i Jamie mają ponad trzydzieści lat, kiedy ich rodzice przyznają się do separacji. Cała sytuacja mocno odbija się na każdym członku rodziny, a do tego dochodzą jeszcze ich własne problemy.
Dlaczego „Przy stole”? Wszystkie dramaty, rozmowy i wyznania mają miejsce właśnie tam. W trakcie lunchu, czy obiadu, podczas firmowego wyjścia, na weselu, przy butelce szampana. To bardzo fajnie łączy całość i oczywiście trochę popycha do małej refleksji na temat tego, ile naszych własnych wydarzeń miało miejsce przy tytułowym stole.
To bardzo lekka obyczajówka, którą czyta się niesamowicie szybko. W tle piękny Londyn i zmieniające się pory roku. A na deser masa problemów. Jamie właśnie planuje ślub, ale dopadają go wątpliwości. Nicole jest skupioną na karierze singielką, która również zaczyna zastanawiać się nad wyborami, których dokonała.
Mimo tej lekkości zabrakło mi tu więcej emocji. Trochę wynika to z faktu, że chociaż rodzeństwo jest niewiele starsze ode mnie, ciężko było mi zrozumieć ich reakcje. Nicole zachowywała się jak zbuntowana nastolatka, która rzuca wszystko i wybiega na wieść o separacji. Aż ciężko było mi uwierzyć, że to dorosła osoba. Potem odcina od siebie matkę, którą uważa za winną rozstania, choć… wcale nikt z rodziny nie dał jej tego do zrozumienia. Próbowałam uczepić się Jamiego, ale tu również ciężko mi było zobaczyć cały obraz sytuacji i zrozumieć powody jego kłopotów.
Chociaż lektura należała do całkiem przyjemnych, obawiam się, że nie jest to historia, którą zapamiętam na długo. Nie przeżywałam całej akcji tak, jak na to liczyłam. Nada się raczej wtedy, kiedy szukacie czegoś mniej wymagającego, za to dającego nadzieję.