A review by dreamedchainsaw
The Secret History by Donna Tartt

"tajemną historię" z hukiem zamknęłam z samego rana; pozwoliłam, aby zachwyt przyszedł do mnie z upływem następnych godzin i wszakże tu powstał problem. sądziłam, że będę opiewać "tajemną" w ochy i achy, tak jak było to w przypadku "teatru złoczyńców", w końcu atmosfera obu książek zdawała się zbliżona - studenci sztuki, studenci literatury, których można by policzyć na palcach obu dłoni; zbrodnia po zapadnięciu zmroku, dark academia i tajemnica wraz z rosnącym napięciem unoszą się w powietrzu - ale tak się nie stało.

jak na książkę liczącą sobie ładne sześćset stron oczekiwałam, że bohaterowie dadzą mi się poznać. nie wiem czy to pierwszoosobowa perspektywa richarda odebrała pozostałym tenże przywilej, czy problem leży w zamyśle, ale dopiero ostatnie sto pięćdziesiąt stron pozwoliło mi ujrzeć naszą jedyną szóstkę studentów filologi klasycznej w prawdziwym świetle, a i tak nie jestem przekonana, czy to odpowiednie słowo. poznajemy wtedy bowiem lepiej wielkie kryzysy, załamania, przyspieszone gnicie młodego wnętrza i takie tam. wiele pięknych słów, ale żadne z nich nie potrafiło przybliżyć mi sylwetek głównych bohaterów.

brałam za pewnik, iż skoro mam doczynienia z książką pokroju "teatru" (moja wina, że mając przed oczyma pierwsze zdania "tajemnej", zestawiłam ją natychmiast z drugim tytułem, wiem), otrzymam na złotej tacy pasję związaną z kierunkiem studiów, który to obrali nasi bohaterowie. liczyłam na nawiązania do dzieł literackich, które później odbiją się na rzeczywistości i owe były, lecz zdarzało się to sporadycznie jak na moje niezaspokojone oko i duszę. byłam absolutnie zachwycona rozmową francisa z richardem w grece, z wykorzystaniem tekstów, których uczyli się na zajęcia, które to czytywali w wolnym czasie i wtedy wręcz się podnosiłam, aby w następnej chwili klapnąć gwałtownie, był to bowiem jedyny taki raz w książce.

o samej zbrodni nie mam za wiele do powiedzenia. jej dokonanie niby miało wpływ na pozostałych, lecz sprawa prędko cichnie i odbierana zostaje mi możliwość nurkowania w zagmatwanej sprawie, niebiesko - czerwonych światłach, mrocznej tajemnicy.

sama nie wiem, "tajemną historię" czytało mi się dość przyjemnie, ale przez fakt, że gdzie nie spojrzę, tam tytuł ten jest niezwykle wychwalany, spodziewałam się, iż absolutnie oczaruje moją duszę i po sześciuset stronach będę pragnęła kolejnych tylu. no a tak się nie stało. dostałam ładnie opakowaną historię, której ktoś zapomniał dorobić tajemnej kokardki. podoba mi się, ale nie na tyle, aby wynieść ją na piedestał. i z tej racji pozostawię ją bez oceny w złotych gwiazdkach, nie jestem bowiem w stanie określić, w którym miejscu skali zadowolenia się znajduję.