You need to sign in or sign up before continuing.
Scan barcode
A review by dreamedchainsaw
Jonathan Strange i pan Norrell. Tom 3 by Susanna Clarke
5.0
„– A jak ja mam Ciebie pamiętać?
Zastanawiał się przez chwilę, a potem wybuchnął śmiechem.
– Pamiętaj mnie z nosem w książce.”
Ochów i achów bezmiar. Nie mam kompletnie nic do zarzucenia owemu tytułowi. No, może jeden zarzut by się znalazł, a mianowicie stwierdzenie, jak dobra ta książka jest. Tylko posłuchajcie: angielscy magowie w XIX wieku, tak sprzeczni, nieuporządkowani i cudowni (choć tę kwestię pozostawiam do głębszej dyskusji), że tysiąc stronic to za mało, aby pomieścić całą tę wybuchową mieszankę. Na dokładkę magia stara jak świat, Król Kruków, elfy i Bonaparte do pokonania. Wisienką na torcie są umiejętności pisarskie Susanny Clarke. Wiem, wiem, ileż można zachwycać się czyimś piórem? Ale słabości każdy ma, a moją jest ta do genialnego zabawiania się słowem i autorka spisała się w tej kwestii na pucharów złotych sto. Przez „Jonathana Strange’a i Pana Norrella” się płynie, humorem rozkoszuje, a historią cieszy. Świetnie napisanych postaci mamy tu całe mnóstwo, a ich wkład nie kończy się na krótkiej prezentacji. Słowo „dżentelmen” natomiast ma niezliczoną liczbę definicji i z nieukrywanym rozbawieniem śledzi się co stronę to nowszą i bardziej ubarwioną. Wszystko w tej książce jest niezwykłe i nie mogę wam jej nie polecić. Szczególnie teraz, gdy jesienno-zimowy klimat zza okna wędruje między stronami siejąc zamęt i sprawiając, iż czytelnik zostaje pochłonięty tylko mocniej i bardziej.
Zastanawiał się przez chwilę, a potem wybuchnął śmiechem.
– Pamiętaj mnie z nosem w książce.”
Ochów i achów bezmiar. Nie mam kompletnie nic do zarzucenia owemu tytułowi. No, może jeden zarzut by się znalazł, a mianowicie stwierdzenie, jak dobra ta książka jest. Tylko posłuchajcie: angielscy magowie w XIX wieku, tak sprzeczni, nieuporządkowani i cudowni (choć tę kwestię pozostawiam do głębszej dyskusji), że tysiąc stronic to za mało, aby pomieścić całą tę wybuchową mieszankę. Na dokładkę magia stara jak świat, Król Kruków, elfy i Bonaparte do pokonania. Wisienką na torcie są umiejętności pisarskie Susanny Clarke. Wiem, wiem, ileż można zachwycać się czyimś piórem? Ale słabości każdy ma, a moją jest ta do genialnego zabawiania się słowem i autorka spisała się w tej kwestii na pucharów złotych sto. Przez „Jonathana Strange’a i Pana Norrella” się płynie, humorem rozkoszuje, a historią cieszy. Świetnie napisanych postaci mamy tu całe mnóstwo, a ich wkład nie kończy się na krótkiej prezentacji. Słowo „dżentelmen” natomiast ma niezliczoną liczbę definicji i z nieukrywanym rozbawieniem śledzi się co stronę to nowszą i bardziej ubarwioną. Wszystko w tej książce jest niezwykłe i nie mogę wam jej nie polecić. Szczególnie teraz, gdy jesienno-zimowy klimat zza okna wędruje między stronami siejąc zamęt i sprawiając, iż czytelnik zostaje pochłonięty tylko mocniej i bardziej.