Scan barcode
A review by antananarywa
Inna dusza by Łukasz Orbitowski
5.0
- Nie wiem. Ja sobie myślę, że w każdym drzemie coś takiego, tylko w jednym się budzi, a w drugim nie budzi, i tyle - mówi. - Inna dusza się budzi. A może diabeł. Chętka, by zabić, i już.
Bydgoszcz, druga połowa lat 90. Historia trzech spokrewnionych ze sobą chłopców. Historia trzech rodzin. Historia szaroburej rzeczywistości postkomunistycznej Polski.
Ciężko napisać, o czym jest ta książka, bez zdradzania zbyt wielu istotnych elementów fabuły. Ciężko wyrazić cokolwiek po tak dobrze napisanej historii. Łukasz Orbitowski opisał zło w najczystszej postaci, nie tylko poprzez bohaterów - mordercę, którego zbrodnie nie mają żadnego logicznego uzasadnienia; ojczulka-alkoholika, czy drugiego - tyrana i despotę. Zło w Innej duszy kryje się w labiryncie szarych, obdrapanych bloków, pomiędzy półkami meblościanek, w szklankach z fusiastą herbatą, nawet w cukierniach. Wyłania się z ascetycznych, prostych, świetnie przemyślanych zdań, pozbawionych zbędnych ozdobników. Znajduje się wszędzie i potrafi zbudzić się bez przyczyny. Wreszcie zło nie zawsze jest naprawdę złe, czasami bywa jedynym dobrym rozwiązaniem sytuacji (czy jest ktoś, kto nie kibicował pomysłowi Krzyśka na rozwiązanie problemów z ojcem?). Powieści tej daleko do klasycznych kryminałów czy horrorów, mimo to każda kolejna strona wywołuje dreszcze. Fabuła nie jest aż tak skomplikowana - wydawać by się mogło, że ponad 400 stron to za dużo, a jednak ani przez chwilę nie miałam wrażenia, że rozdziały są przegadane i na siłę przeciągane. Akcja nie toczy się w jakimś zawrotnym tempie, ale ciężko oderwać się od kolejnych rozdziałów. Autorowi udało się też oddać specyficzny klimat Polski lat 90. - niby już wydartej ze szponów jedynego słusznego ustroju, ale mentalnie wciąż tkwiącej w PRLu.
To moje drugie spotkanie z Łukaszem Orbitowskim i o ile po Wigilijnych psach nie wiedziałam, o co ludzie robią tyle szumu, o tyle teraz wiem, że to nie było ostatnie spotkanie z tym autorem. Całkowicie zasłużony Paszport Polityki.
Bydgoszcz, druga połowa lat 90. Historia trzech spokrewnionych ze sobą chłopców. Historia trzech rodzin. Historia szaroburej rzeczywistości postkomunistycznej Polski.
Ciężko napisać, o czym jest ta książka, bez zdradzania zbyt wielu istotnych elementów fabuły. Ciężko wyrazić cokolwiek po tak dobrze napisanej historii. Łukasz Orbitowski opisał zło w najczystszej postaci, nie tylko poprzez bohaterów - mordercę, którego zbrodnie nie mają żadnego logicznego uzasadnienia; ojczulka-alkoholika, czy drugiego - tyrana i despotę. Zło w Innej duszy kryje się w labiryncie szarych, obdrapanych bloków, pomiędzy półkami meblościanek, w szklankach z fusiastą herbatą, nawet w cukierniach. Wyłania się z ascetycznych, prostych, świetnie przemyślanych zdań, pozbawionych zbędnych ozdobników. Znajduje się wszędzie i potrafi zbudzić się bez przyczyny. Wreszcie zło nie zawsze jest naprawdę złe, czasami bywa jedynym dobrym rozwiązaniem sytuacji (czy jest ktoś, kto nie kibicował pomysłowi Krzyśka na rozwiązanie problemów z ojcem?). Powieści tej daleko do klasycznych kryminałów czy horrorów, mimo to każda kolejna strona wywołuje dreszcze. Fabuła nie jest aż tak skomplikowana - wydawać by się mogło, że ponad 400 stron to za dużo, a jednak ani przez chwilę nie miałam wrażenia, że rozdziały są przegadane i na siłę przeciągane. Akcja nie toczy się w jakimś zawrotnym tempie, ale ciężko oderwać się od kolejnych rozdziałów. Autorowi udało się też oddać specyficzny klimat Polski lat 90. - niby już wydartej ze szponów jedynego słusznego ustroju, ale mentalnie wciąż tkwiącej w PRLu.
To moje drugie spotkanie z Łukaszem Orbitowskim i o ile po Wigilijnych psach nie wiedziałam, o co ludzie robią tyle szumu, o tyle teraz wiem, że to nie było ostatnie spotkanie z tym autorem. Całkowicie zasłużony Paszport Polityki.